wtorek, 4 grudnia 2007

Nadzwyczajna sesja Rady Dzielnicy Białołęka

Wątek można zatytułować by "buta i chamstwo władzy". Niedawno wrócliliśmy z Halinką z Sesji. Było na niej 14 radnych, w tym Waldek Roszak. Monika Drojewska była nieobecna. Na Radzie przedstawiono 3 prezentacje. Uniwersytet Warszawski zaprezentował badania nad rozwojem Białołeki. Interesująca prezentacja, przedstawiająca potencjał dla rozwoju i model współpracy pomiędzy mieszkańcami a zarządzającymi dzielnicą. Uniwersytet zaproponował bardzo obywatelski system zarządzania miastem, z przekazaniem niektórych kompetencji niżej dla grup mieszkańców zorganizowanych wokół jakiegoś celu. Następnie przedstawiono perspektywy rozwoju Białołęki. Wygłoszone przez Partnerstwo Ulic Zielonej Białołęki (Moja Białołęka). Mocne, twarde liczby, dokumentacja fotograficzna, trudne pytania dla Radnych. Mocna merytorycznie prezentacja, z wieloma liczbami (np. podwojenie liczby mieszkańców Zielonej Białołęki w okresie najbliższych dwóch - trzech lat). Radny, który później błysnął postawą "urzędas - beton" zaczął przerywać prezentację Mojej Białołęki. Na szczęście prowadzący nie dał się wybić z rytmu i nie zadając już oczywistych, ale trudnych pytań niedopoinformowanym Radnym dokończył swoją prezentację. I znowu wnioski są dość proste: zacznijcie działać, i mieć wplyw na naszą dzielnicę. Następnie przedstawiłem nasz list wcześniej prezentując kontekst powstania Derb oraz krótki materiał fotograficzny z obecnej sytuacji. To co usłyszeliśmy z Halinką później to po prostu jak jakieś koszmarne deja-vu z czasów PRL. Pan Burmistrz radośnie zaprezentował pokaz swojej niemocy, kwitując, że nic nie jest możliwe. Gmina przejęłaby ulicę od DD (już może), ale kto usunie parkujące tam samochody? Gościnna jest nieprzejezdna, ale w sumie to i tak najlepsze co ją może spotkać. Dróg się nie da wybudować, bo nikomu na nich niezależy. A poza tym to wszystko przez mieszkańców, którzy nie chcą się rejestrować. Chociaż koalicja w mieście jest taka sama jak w gminie, to on jako burmistrz i tak przecież nie wpłynie na decyzję ludzi z rządzącej miastem koalicji, bo (i tutaj trudno powiedzieć: nie zna ich, nie chce mu się, jest mu tak wygodnie, czerpie z tego korzyści). On jest przegrany w jakiejkolwiek próbie zmiany tego. Na szczęście ten facio zaprezentował postawę, która chociaż ma zwolenników również wśród kontr-etykietek partyjnych, to jednak ma i przeciwników we własnych szeregach. Pozytywnie zaprezentowali się młodzi Radni: Oracz z Pis oraz (bodajże - przekręcam teraz jego nazwisko) Radny Jarczewski (?) z PO. To w zasadzie wystarczyło do złapania oglądu sytuacji. Jako mieszkańcy musimy nękać naszych przedstawiciel, których duża część poczuła się jak zawodowi urzędnicy. Np Pan Radny twierdzący, że to "nasza wina", trzeba było nie kupować tańszych mieszkań (!) - "no to ma Pan tanie mieszkanie". Ale są też młodsi radni, mający kompetencje, pomysły i gotowi wysłuchać mieszkańców. I podejmujący działania. Np. Jak współpraca z UW.

Brak komentarzy: